fbpx
Agnieszka Jasińska - ODPORNOŚĆ NA SZABLONOWOŚĆ MYŚLENIA

ODPORNOŚĆ NA SZABLONOWOŚĆ MYŚLENIA

Dziś na stronie Polski i kropka znajdą Państwo wywiad z dr hab. prof. UP Magdaleną Stoch z Katedry Mediów i Badań Kulturowych Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. Pani Profesor jest autorką monografii „Jak czytamy książki? Recepcja literatury w krakowskich i wielickich grupach czytelniczych” (Wydawnictwo Naukowe UP, Kraków 2021), „Gender na lekcjach polskiego” (Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2015), a także artykułów naukowych odnoszących się do problematyki edukacji antydyskryminacyjnej i medialnej oraz przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w strukturach akademickich. Współautorka koncepcji standardu antydyskryminacyjnego dla uczelni (2015) oraz koncepcji konsensualnego kształcenia humanistycznego. Na kierunkach „Kulturoznawstwo i wiedza o mediach” oraz „Logopedia” prowadzi zajęcia z kultury popularnej, podstaw teorii kultury, komunikacji międzykulturowej, recepcji literatury, cyberkulturoznawstwa oraz gender studies. Współpracuje z fundacją „Autonomia”. Dla nas zgodziła się odpowiedzieć na pytania dotyczące migracji, dyskryminacji, budowania relacji oraz zróżnicowanego obrazu świata, który pozwala nam uodparniać się na szablonowość myślenia.

POLSKI I KROPKA: W swoim wystąpieniu podczas I Eksperckiego Forum „Polska – Ukraina”, które odbyło się w listopadzie b.r. w naszej uczelni powiedziałaś, że migracja nie jest aberracją, lecz pewną cywilizacyjną normą. To – moim zdaniem – bardzo ważne zdanie, które zmienia optykę, myślenie o tym zjawisku. Można byłoby uniknąć wiele stygmatyzujących i ocennych postaw wśród naszych rodaków i nie tylko. Czy mogłabyś rozwinąć tę myśl, żeby przekonać naszych czytelników do Twojego punktu widzenia?

MAGDALENA STOCH: W XXI wieku migracja jest zjawiskiem globalnym, zresztą chyba zawsze taka była. Teraz jednak świat przyspieszył i możliwość szybkiego przemieszczania się między granicami państw i kontynentami wydaje się bardziej dostępna. Z drugiej strony takie myślenie świadczy o uprzywilejowanej pozycji, z której się wypowiadam. Dla wielu osób opuszczenie własnego kraju – czy to z powodów politycznych, czy ekonomicznych – jest niemożliwe. Na tym polegają globalne nierówności. Dlatego kiedy myślimy o migracji powinniśmy pamiętać, że nawet jeśli jest to sytuacja przymusowa, jak w przypadku uchodźctwa, świadczy o przedsiębiorczości migrantów i migrantek, zdolności adaptacji i niezwykłej determinacji.

PIK: Co masz na myśli?

MS: Podam przykład: na podróż z Bliskiego Wschodu czy krajów Afryki do Europy często decydują się młodzi chłopcy, również niepełnoletni, którzy dzięki wsparciu rodziny przekraczają kolejne granice państw, narażając się na nielegalne pushbacki, czyli odmowę udzielenia ochrony międzynarodowej i dosłownie wyrzucenie za granicę sąsiadującego państwa. Wiemy też z raportów organizacji pomocowych, że młodzi ludzie są na granicach bici i torturowani, ich rzeczy i sprzęt, dzięki któremu w ogóle mogą utrzymać kontakt z rodziną, są niszczone. Niektórzy muszą świadczyć prace seksualne, żeby zarobić na dalszą podróż. Pamiętamy też, jak wiele ryzykują osoby płynące do brzegów Europy na pontonach lub ginące w bagnach Puszczy Białowieskiej. Trudno w tym kontekście mówić o przedsiębiorczości, ale ja myślę, że jeśli szybko nie rozwiążemy kryzysu polityki migracyjnej, dojdzie do kryzysu.  

PIK:  Brzmi niepokojąco.

MS: Myślę przede wszystkim o problemie katastrofy klimatycznej. Już teraz topniejące lodowce przyczyniają się do podniesienia poziom wód oceanicznych. Wyspy na Ocenie Spokojnym, na przykład słynne Kiribati, powoli nikną pod powierzchnią wody. Prezydent Kiribati musi przenieść całe swoje państwo na inne terytorium. Wzrasta liczba upalnych dni i gorących nocy, nasilają się ekstremalne zjawiska klimatyczne. Wymierają gatunki, a dzikie zwierzęta to tylko mały procent wszystkich ssaków. Dziesięć krajów najbardziej narażonych na zmiany klimatyczne, do których dochodzi z powody niekontrolowanego rozwoju przemysły w Europie i USA, jest usytuowanych w regionie Afryki Subsaharyjskiej. Szacuje się, że do 2050 roku z regionu tego, a także z Azji Południowej i Ameryki Łacińskiej, będzie musiało uciekać nawet 140 mln osób. Migracja więc nigdy się nie zakończy, jest pewna jak amen w pacierzu [śmiech].

Kluczowy problem który musimy nazwać, to silne upolitycznienie tego, jak rozumiemy migrację. Jest ona postrzegana i politycznie konstruowana jako pozytywna tylko wówczas, gdy politycy widzą w tym procesie własne korzyści. Przedstawia się ją negatywnie, gdy tych korzyści się nie dostrzega. Stąd różnica w traktowaniu uchodźców i migrantów na granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej, dodatkowo wzmocniona wątkami rasistowskimi.  

PIK:  Jak oceniasz postawę Polaków wobec Ukraińców po wybuchu wojny? Wiemy, że wielu z naszych rodaków otworzyło swoje domy i serca dla sąsiadów z Ukrainy. Skąd wziął się taki spontaniczny zryw? Jak długo potrwa ta gotowość niesienia pomocy?

MS: Jestem pod wrażeniem mobilizacji wszystkich osób, które zamieszkują terytorium Polski i niosą pomoc uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy. Wiem też, jak kluczową rolę w organizacji wsparcia pełnią organizacje pozarządowe i grupy nieformalne. Ale każda osoba z doświadczeniem uchodźctwa w pewnym momencie musi mieć możliwość skorzystania z profesjonalnego wsparcia osób do tego przygotowanych zawodowo – psychologów/psycholożek, nauczycieli i nauczycielek gotowych do pracy w środowisku wielokulturowym, asystentów czy asystentek międzykulturowych. Ich historie zasługują na to, żeby być opowiedziane przez dziennikarzy i dziennikarki, którzy rozumieją, czym jest migracja i jej złożone konteksty, którzy używają języka niedyskryminującego i unikają sensacyjności. 

Tak więc rodzi się we mnie coraz większy niepokój co do przyszłości, bo same dobre chęci nie wystarczą, by doszło do procesu integracji społecznej.  Na razie badania CBOS z sierpnia 2022 wskazują, że zdecydowana większość badanych popiera przyjmowanie ukraińskich uchodźców przez Polskę i wynik ten stanowi łagodne przełamanie tendencji spadkowej, jaką obserwowaliśmy od kwietnia. Również badania z listopada 2022 na razie potwierdzają pozytywne nastawienie wobec uchodźców i uchodźczyń. W Krakowie doszło jednak do ataku skrajnie prawicowych środowisk na Oksanę Zabużko podczas wręczenia Nagrody Rady Miasta Krakowa. Wydaje się, że to niepokojący bardzo sygnał.

PIK:  Czy można w ogóle mówić o gościnności jako cesze wyróżniającej daną nację? W rozmowach ze studentami na temat autostereotypów często słyszę, że to jest coś, co nas wyróżnia. Ale przecież to samo mogą powiedzieć o sobie mieszkańcy wielu innych krajów. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

MS: Jestem przeciwna wszelkim generalizacjom, dzieleniu ludzi wedle narodowości czy przynależności etnicznej oraz kojarzeniu tych grup z cechami charakteru. Nawet tak zwane „pozytywne stereotypy” mogą przynieść negatywne skutki. Nie wiem, czy takie pozytywne wzmocnienie w postaci opowieści o „polskiej gościnności” pomoże nam rozwiązać realne problemy społeczne. Popatrzmy na polskie szkoły. Z wrześniowych badań Centrum Edukacji Obywatelskiej wynika, że z integracją najlepiej radzą sobie placówki, które miały wcześniej podobne doświadczenia lub w których gronie pedagogicznym były osoby, które znają język ukraiński lub rosyjski. Tak więc znajomość procedur i dobrych praktyk na rzecz edukacji włączającej jest kluczowa. Tymczasem cały czas brakuje programów i pomocy edukacyjnych dla oddziałów przygotowawczych, młodzież uchodźcza jest zawieszona w dwóch systemach edukacji (polskim i ukraińskim), lekcje języka i kultury ukraińskiej należą do rzadkości.

PIK:  W jednym z Twoich artykułów piszesz o tym, czym jest dla Ciebie wrażliwość. Według Ciebie jest ona kompetencją społeczno – kulturową, a nie cechą przypisaną a priori. Czy znaczy to, że możemy wrażliwości uczyć? Jeśli tak, to jaki masz pomysł na „warsztaty albo „lekcje wrażliwości”? 

MS: Myślę, że w jakimś sensie uczymy się wrażliwości nabywając wiedzę o świecie i aktywnie nad nią pracując. Im bardziej zróżnicowany obraz świata, tym jesteśmy odporniejsi na szablonowość myślenia. Odporność ludzi na teorie spiskowe jest ograniczona: około 15 procent społeczeństwa ulega tego typu myśleniu, a procent ten wzrasta w sytuacji zagrożenia. Dlatego to, czego potrzebujemy teraz pilnie, to porządna edukacja antydyskryminacyjna w szkołach, na przykład w formie warsztatów dla dzieci i młodzieży, na których każdy mógłby skonfrontować się z tym, jaki bagaż kulturowy ze sobą nosi. Warsztaty tego typu powinny być też proponowane kadrze pedagogicznej, ponieważ uprzedzenia i dyskryminacja, a także równość i sprawiedliwość, zawsze mają wymiar systemowy i kolektywny. Jednym słowem: praca ze społecznością i praca społeczności jest kluczowa. Wiemy jednak, jak wygląda obecnie sytuacja w szkołach i takie myślenie życzeniowe jest po prostu nierealne. Zwróciłabym zatem uwagę na rolę popkultury w kształtowaniu postaw nas wszystkich. Śmiem twierdzić, że platforma Netflix to obecnie najlepsze narzędzie edukacji seksualnej i antydyskryminacyjnej. Jeśli więc nie ma innego sposobu, rozmawiajmy o tym, dlaczego bohaterowie i bohaterki serialu „Sex Education” nie mogą się odnaleźć we własnej szkole? Jakie dylematy przeżywają? Czy Tim Burton, reżyserując „Wednesday”, okazał się rasistą, czy nie? Co robi „Emily w Paryżu” i czy ten serial dekonstruuje, czy powiela stereotypy związane z przynależnością narodową? 

Osobna kwestia to wpływ nowych technologii na nasze myślenie o świecie. Polecam Państwu film dokumentalny „Społeczny dylemat”, w którym występuje między innymi Shoshana Zuboff, autorka książki „Kapitalizm inwigilacji”. Aby nie przeciągać ujmę rzecz najprościej jak się da: każde nasze zachowanie w internecie jest rejestrowane i przetwarzane po to, by w przyszłości zaprojektować reklamy oraz kampanie polityczne, które będą wpływały na nasze codzienne decyzje. Im więcej czasu spędzamy w mediach społecznościowych, tym większe zagrożenie samotnością, depresją, izolacją. To poważne zagrożenia dla naszej sfery emocjonalnej.

PIK:  Dlaczego mowa nienawiści wobec uchodźców, imigrantów i wszystkich „innych” jest niebezpieczna?

MS: Zacznę może od definicji, bo mowa nienawiści to pojęcie często niezrozumiałe. Chodzi o  wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji. Ich niezbywalną cechą jest publiczny charakter – tzn. samo ich pojawienie się w dyskursie np. politycznym, zwiększa siłę ich rażenia. Mowa nienawiści obniża poczucie bezpieczeństwa grup mniejszościowych, a jej tolerowanie w przestrzeni publicznej zagraża demokracji. Grupy szczególnie narażone na mowę nienawiści o podłożu seksistowskim to kobiety pełniące funkcje publiczne: dziennikarki, polityczki, aktywistki praw człowieka, blogerki, a także kobiety młode, aktywne w mediach społecznościowych. Mowa nienawiści jest podstawą przestępstw motywowanych nienawiścią.

Jedną z grup narażonych na mowę nienawiści i bardzo słabo chronionych jest społeczność LGBT+, o czym przekonaliśmy się przy okazji ostatnich kampanii politycznych. Z badania Kampanii Przeciw Homofobii z 2021 wynika, że wskaźnik przemocy fizycznej nieznacznie wzrósł od 2017 r., prawie połowa respondentów zgłasza ciężką depresję, a osoby LGBTI mieszkające na terenach, na których przyjęto rezolucje anty-LGBT, częściej mają myśli samobójcze. Dlatego podzielam zdanie Rzecznika Praw Obywatelskich, że mowa nienawiści i przemoc motywowana uprzedzeniami ze względu na niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną i tożsamość płciową powinny być ścigane z urzędu.

Medialny obraz migrantów również jest problematyczny i spolaryzowany: temat migracji jest często włączany w dyskursy, które na różne sposoby sytuują migrantów w konfliktach społecznych. W większości przypadków migracja traktowana jest jako problem. Nie wspomnę już o nienawistnych komentarzach pod artykułami o migrantach – i tu moderatorzy stron internetowych nie stają na wysokości zadania.

PIK:  Za moment święta Bożego Narodzenia W polskich szkołach organizowane będą rozmaite spotkania wigilijne. Co Twoim zdaniem mogą zrobić nauczyciele, pedagodzy, asystenci międzykulturowi, żeby dzieci z doświadczeniem migracji czuły się w polskiej przedświątecznej rzeczywistości dobrze i bezpiecznie?

MS: Osobiście uważam, że instytucje edukacyjne powinny zachować swój świecki charakter. Jednocześnie dostrzegam istotną rolę każdego typu spotkania, które sprzyja integracji i budowaniu relacji w społeczności. Dlatego dobrym rozwiązaniem wydają mi się tak zwane spotkania przedświąteczne, które nie przywołują tradycji konkretnej religii, ale dają możliwość spędzenia czasu razem. Ważne jest też, aby pamiętać, że katolicy i prawosławni obchodzą Boże Narodzenie w innych terminach: jedni między 24 a 26 grudnia, drudzy między 6 a 9 stycznia. Nie można pod żadnym pozorem oczekiwać „dostosowania się” w tym obszarze do norm kultury większościowej. Uważność i wzajemny szacunek są tutaj kluczowe.

Przewiń do góry
pl_PL