Z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego postanowiłam nie pisać o polszczyźnie. W końcu robię to cały czas na tym portalu.
Dziś więc o mikrojęzykach. Takich, których używa niewielka społeczność, które zagrożone są wyginięciem. Mikrojęzyków jest wokół nas naprawdę wiele. Wystarczy pojechać do Beskidu Niskiego, albo na Słowację, żeby usłyszeć język rusiński, u nas zwany łemkowskim.
Język łemkowski
O „językach rusińskich” mówimy w liczbie mnogiej, bo określa się tym mianem zespół mikrojęzyków i gwar w regionie Karpat, na pograniczu polsko- słowacko – ukraińskim i serbsko – chorwackim. Część ludności rusińskiej wyemigrowała bowiem w przeszłości do Panonii.
Pierwsze dokumenty rusińskie to modlitewniki, psałterze, apostoły, a więc teksty religijne z przełomu XIV i XV wieku. Centrum rusińskiej duchowości to dawny monastyr w Czerneczej Horze koło Mukaczewa na Zakarpaciu.
Po II wojnie światowej istniało spore ryzyko, że język rusiński (łemkowski) w naszym regionie zniknie. Wraz z całą lokalną kulturą. Ludność łemkowska została przesiedlona na Ziemie Odzyskane i na północ Polski. Rozproszenie jej po całym kraju – czyli celowa dekoncentracja – miało unicestwić rzekomo wrogą systemowi komunistycznemu grupę etniczną.
Po 1989 roku obserwuje się jednak renesans kultury łemkowskiej. Standaryzacja języka łemkowskiego odbywa się na naszych oczach. W Krakowie, na moim Uniwersytecie Pedagogicznym można studiować rusycystykę ze specjalnością język rusiński, a w południowo – wschodniej Małopolsce uczniowie zdają maturę z języka swoich łemkowskich przodków. Szacuje się, że po łemkowsku mówi około 6500 tysiące osób w całej Polsce. Należy jednak podkreślić, że wciąż istnieją też silne diaspory rusińskie na Słowacji, w Ukrainie, na Węgrzech, w serbskiej Wojwodinie i w północnej Chorwacji.
Najsłynniejszym Łemkiem był amerykański artysta Andy Warhol, którego rodzina pochodziła z północno – wschodniej Słowacji. W Polsce najbardziej znani Łemkowie to Nikifor Krynicki, Jerzy Nowosielski, łemkowskie korzenie mają piosenkarki Krystyna Prońko i Misia Furtak.
Języki łużyckie
…czyli dolnołużycki i górnołużycki. Posługuje się nimi ludność we wschodnich landach niemieckich – Saksonii i Brandenburgii. Właściwie zaraz po przekroczeniu zachodniej granicy polskiej wjeżdżamy w obszar tej niezwykłej ginącej kultury i języka. W Budziszynie (Bautzen) i Chociebużu (Cottbus) w przestrzeni publicznej mamy dwa języki, z których ten mniejszy jest bardziej nam zrozumiały, gdyż jest to język słowiański.
Najstarsze zabytki Słowian zza Odry pochodzą z VII wieku. Jednak pierwsze wzmianki o odrębności tej grupy etnicznej, jaką są Łużyczanie, pojawiły się znacznie później – w wieku XV.
Liczba osób mówiących dzisiaj językiem górnołużyckim i dolnołużyckim jest trudna do ustalenia. Można optymistycznie założyć, że jest to około 25 tysięcy użytkowników języka. Jedno jest pewne – z roku na rok liczba ta zmniejsza się. Powodem jest bilingwizm niemiecko-łużycki, który powoli wypiera język słabszy oraz migracja miejscowej ludności na zachód. Od wielu lat podejmuje się próby rewitalizacji języków łużyckich w saksońskich i brandenburskich szkołach. Zajęcia z tych języków prowadzone są już wśród najmłodszych dzieci nie tylko pochodzenia łużyckiego. Mogą w nich uczestniczyć także uczniowie niemieccy.
Język gradiszczańskochorwacki
Podróżując po wschodniej Austrii, szczególnie w okolicach uroczego jeziora Nezyderskiego i na południe stamtąd turyści z Polski mogą natknąć się na miejscowości, w których pojawiają się napisy w dwóch językach: po niemiecku i w znajomo wyglądającym języku słowiańskim. To gradiszczańskochorwacki, język diaspory chorwackiej, która przywędrowała tu w XVI wieku za chlebem i z chęci ucieczki przed Turkami. Przez wieki Chorwaci z tego regionu nie mieli wielu kontaktów z rodakami nad Adriatykiem. Stworzyli więc odmianę języka, która tak bardzo odbiega od języka chorwackiego, że powstał zupełnie nowy idiom nazywany dziś właśnie gradiszczańskochorwackim. Nazwa jest kalką z niemieckiego i pochodzi od terytorium, na którym mieszkają Chorwaci austriaccy, czyli Burgenlandu (po chorwacku Gradiška, Gradišće).
„Kariera” tego drugiego języka chorwackiego jest zdumiewająca. Po gradiszczańskochorwacku mówi dziś zaledwie 60 tysięcy osób, liczba ta stale maleje, a mimo to w 1987 roku udało się nadać temu idiomowi status pełnoprawnego języka literackiego. Oczywiście, aby uzyskać taki status muszą być spełnione określone warunki związane ze standaryzacją, kodyfikacją i udokumentowaną historią piśmiennictwa. Wydaje się jednak, że bez odpowiedniego językowego „lobby”, które wywierałoby naciski na władze danego kraju, byłoby to niemożliwe.
Więcej o mikrojęzykach i nie tylko przeczytacie w książce ‘Słowiańskie języki literackie” pod redakcją Barbary Oczkowej, Elżbiety Szczepańskiej i Tomasza Kwoki. (Kraków, 2011)
Na zdjęciu głównym – tablica w dwóch językach, niemieckim i łużyckim na teatrze miejskim w Budziszynie