Macedoński dokument ‘Kraina miodu’ nominowany jest do tegorocznej nagrody Oscara w dwóch kategoriach: najlepszy film zagraniczny (razem z naszym „Bożym Ciałem”) i najlepszy film dokumentalny. Mam nadzieję, że zdobędzie nagrodę w przynajmniej jednej z tych kategorii, bo to film wielopoziomowy i wielowątkowy. W materiałach dystrybutora i w licznych recenzjach powtarza się ten sam motyw, słuszny i ważny: to opowieść o kobiecie, która pokazuje nam, jak żyć w zgodzie ze środowiskiem i w poszanowaniu tego, co ma nam do zaoferowania natura.
Pięćdziesięcioletnia Macedonka pochodzenia tureckiego opiekuje się umierającą matką. Mieszkają w opuszczonej tureckiej wsi w górach macedońskich. Powiedzieć, że mieszkają w skromnych warunkach – to nic nie powiedzieć. Wieś jest całkowicie wyludniona, zrujnowana, nie ma prądu, bieżącej wody, kobiety nie mają żadnego stałego dochodu. Hatidze (główna bohaterka) zajmuje się dziką hodowlą pszczół. Miód sprzedaje na targu w Skopju. Wyznaje zasadę, że połowa wyprodukowanego miodu należy się pszczołom. ‘Zabiera’ im więc tylko połowę. Nie jest chciwa, nie pragnie zysku, mimo, że jest w permanentnej potrzebie. Podchodzi do pszczół z czułością i troską.
Nie będę pisać o przesłaniu filmu, zresztą zarówno wspomniani przeze mnie recenzenci, jak i twórcy filmu wskazują na wiele ważnych współcześnie aspektów tego obrazu. Mnie zaintrygowała historia językowa tego filmu?
Hatidze i jej matka rozmawiają ze sobą po turecku. Podobnie jak przybyli do opuszczonej osady tureccy koczownicy poszukujący dochodu i zapewnienia bytu swojej wielodzietnej rodzinie. Skąd turecki w postjugosłowiańskiej Macedonii?
Całe Bałkany znajdowały się przez wieki w strefie wpływów osmańskich i młodotureckich. Ludność turecka zamieszkiwała cały półwysep aż do drugiej wojny światowej, po której powstała nowa mapa Europy. Dzisiejsza Macedonia Północna znalazła się w granicach Jugosławii, a ludność turecka wyjechała w tym czasie do Azji Mniejszej. Niewielkie osady Turków pozostały jednak na słowiańskich Bałkanach. Tak też zrobiła rodzina Hatidze. Ona sama, mimo, że miała swoje życiowe plany, musiała opiekować się starzejącymi się rodzicami. Hatidze mówi z matką po turecku, ale z łatwością przechodzi na macedoński, kiedy sprzedaje miód w stolicy. To pokazuje, jak wygląda sytuacja językowa europejskich pograniczy. W każdym regionie, w którym mieszka mniejszość, jest szansa spotkać osoby naturalnie dwujęzyczne. W większym, bądź mniejszym stopniu. Ich dwujęzyczność jest wynikiem uwarunkowań historycznych, najczęściej korekty granic.
Jak nazywa się język, którego używa się do kontaktów handlowych? To tzw. pidżyn. Słowo pochodzi od chińskiej realizacji fonetycznej angielskiego „business”. Pidżynem mówią Wietnamczycy prowadzący bary w Polsce, Słowacy, którzy handlują na targach na Podhalu. To język, który opanowany jest przez użytkowników w stopniu ograniczonym do sytuacji handlowych.
Hatidze także używa macedońskiego tylko po to, żeby sprzedawać miód. Mimo, że jest osobą niezwykle kontaktową i ma potencjał, żeby nauczyć się tego języka w stopniu zaawansowanym, to nie zna go zbyt dobrze. Wynika to z jej sytuacji życiowej – odizolowania w opuszczonej tureckiej wsi.
Językowy aspekt filmu jest bardzo ciekawie przedstawiony przez jej twórców. Para macedońskich reżyserów po przybyciu do wioski Hatidze zdaje sobie sprawę, że nie może się za bardzo porozumiewać z bohaterką. Przez pierwsze miesiące pracy nad filmem reżyserzy postanawiają kręcić jej wersję „niemą”. Nie tłumaczą dialogów pomiędzy Hatidze i jej matką, oraz pozostałymi bohaterami. Po prostu kręcą. W wywiadach podkreślają, że był to absolutnie magiczny czas powstawania dzieła. Mogli jedynie wyobrażać sobie, o czym rozmawiają panie. Po pierwszych pięciu miesiącach filmowania i rejestrowania przesyłają materiał do wykonania transkrypcji i tłumaczenia. Po tym czasie następuje konfrontacja nagranego obrazu z tekstem. Cały wywiad z reżyserami obrazu znajduje się pod tym linkiem. To fantastyczna rozmowa. Gorąco polecam. Nic nie jest takie, jak się może wydawać.
„Kraina miodu” reż. Tamara Kotevska, Ljubomir Stefanov, Macedonia Północna, 2019